\nŚniło mi się, że nie było tej i tamtej wojny, śniło mi się, że już nie boli. Siedzę ja, sztubak, na\nkolegium Tęczowego Sztandaru i czytam referat Pachnące skarpetki mędrca. Temperatura\ntropikalna, bo w kącie hula mopsożelazny piecyk naczelnego. I pyta redaktor: Kto jest ten facet,\nco z...
prečítať celé
\n
Śniło mi się, że nie było tej i tamtej wojny, śniło mi się, że już nie boli. Siedzę ja, sztubak, na
\n
kolegium Tęczowego Sztandaru i czytam referat Pachnące skarpetki mędrca. Temperatura
\n
tropikalna, bo w kącie hula mopsożelazny piecyk naczelnego. I pyta redaktor: Kto jest ten facet,
\n
co z trumny mnie wygrzebał?.
\n
To Jurij Zawadski, czteroręki poeta.
\n
Jurij Zawadski, piewca naszej zgnilizny.
\n
Zawadski powiedzie nas ślepymi ulicami hańby i szemranymi lokalami z ruskimi na talerzu.
\n
Pokaże, gdzie się bóg przypadkiem narodził i dokąd cichaczem uleciał. Przypnie nam ordery do
\n
piersi, a do kolan słońce.
\n
Kiedy świat zidiocieje do reszty, Zawadski chwyci nas za bary i wrzaśnie na całe gardło:
\n
kochajmy się jak wariaci, teraz i zawsze, na wojnie i kiedy nie boli.
\n
Bo czy pod tym stołem, który nas dzieli, nie stykamy się tajnie skarpetkami?
\n
Marcin Gaczkowski
\n
Skryť popis
Recenzie